SAMPER samper@samper.pl |
SAMODZIELNA PRACOWNIA INFORMACJI OBRAZOWEJ Marek Ostrowski |
|
Aktualności
Ałtaj Polska z Lotu Orła Tryptyk Edukacyjny Warsaw Creator ProjektWarszawa.pl Tryptyk Warszawski Warszawa z lotu orła Wystawa plenerowa Polska z lotu orła - albumy Balonem nad Tatrami Panoramy tematyczne Panorama Warszawy Warszawa - fotoplany Informacja obrazowa Emocje odkryć Atlas hematologii Świątynia Opatrzności Dokument odbudowy Atlas satelitarny Polski Parki narodowe |
Świątynia Opatrzności w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego - po remoncie, 2003 r. Wstępdr Marek Ostrowski Przedstawione opracowanie jest rezultatem naszych wspólnych starań o odremontowanie zabytku; o tyle cennym, że jest nie tylko wyrazem naszych pragnień i jak najlepszych intencji, ale przede wszystkim dokumentem zrealizowanych dokonań. Prac związanych z odbudową nikt nie nakazał. Wynikały z wpojonej nam przez Rodziców i Wychowawców kultury, poczucia więzi z ideałami Konstytucji, a takie pasji i tradycji intelektualnych poszukiwań. Na chęć działania miała też wpływ szczególna atmosfera Ogrodu Botanicznego i miejsca, w które wkomponowana jest Świątynia Opatrzności. Sprzyja ona przemyśleniu historii, której ciąg dalszy każdy z nas ma zawsze szansę kształtować. Opracowanie niniejsze jest nie tylko dokumentem tego, co było, ale również inicjuje działania. Jest wydane kosztem własnym z intencją, aby fundusze uzyskane ze sprzedaży "Dokumentu pamięci i odbudowy" zostały przeznaczone na wykonanie tablicy upamiętniającej dwuwiecze postępowych idei Konstytucji 3 Maja. Treść tablicy nawiązywałaby do historycznej inskrypcji z 1916 r. odrodzonego Uniwersytetu Warszawskiego bądź byłaby kopią oryginalnego czterowiersza I. Krasickiego. W ten sposób każdy z kupujących ten - dedykowany odbudowie - dokument, podobnie jak i autorzy, którzy przygotowali go bezinteresownie, będzie miał swój osobisty wkład w ostatni etap odbudowy Świątyni Opatrzności - symbolu tradycji i nadziei.
Kilka słów o Konstytucjiprof. dr hab. Barbara Grochulska Pamięć o Konstytucji towarzyszy nam lat już dwieście. Toczą się dzieje jej tradycji od burzliwego dnia 3-go maja, od entuzjazmu jej zaprzysiężenia, poprzez lata niewoli, do triumfu w Polsce niepodległej, poprzez nieprzychylne dla niej lata PRL-u aż po jej ponowny triumfalny powrót w roku 1981. W ciągu szesnastu miesięcy "Solidarności" jej kult został wznowiony oficjalnie, a w dniu 3-go maja przeszła przez Polskę fala uroczystości, w których wzięty udział wielotysięczne tłumy. "Solidarność" przywróciła tradycji narodowej brakujący, ważny fragment, którego - tyle razy w dziejach Polski - pozbawiała jej cenzura w obawie, że niesie w sobie niebezpieczeństwo aspiracji zbyt wygórowanych. Istotnie, sens tradycji majowej tkwił właśnie w tym, że nadziejom narodu wyznaczyła ona pułap najwyższy. Wtedy, u schyłku osiemnastego wieku, na Sejmie Wielkim, toczyła się gra o wszystko: o modernizację państwa, o integrację społeczeństwa i wyzwolenie z "przesądów feudalizmu"; o prawdziwą niepodległość, taką, której nie ograniczałaby gwarancja obcych potencji i przymus narzuconych sojuszów. Gra o Polskę przeciwko opozycji wewnętrznej i wrogom zewnętrznym. Opozycję stanowiły konserwatywne koła szlachty i magnaterii. Walka wewnętrzna zmieniała z roku na rok scenę polityczną parlamentu. Jednakże w drugiej fazie Sejmu, wyraźnie podzieliła sejmujących na dwa główne ugrupowania: stronnictwo patriotyczne, sprzymierzone z obozem królewskim i stronnictwo hetmańskie, wsparte o staroszlacheckich republikanów. Ci ostatni, na początku Sejmu hurrapatriotyczni i antyrosyjscy ponad miarę rozsądku, w końcowym stadium obrad działali tak, jakby byli aktywnymi wykonawcami dyrektyw Moskwy. Głównym przedmiotem walki stał się projekt reformy ustroju. Republikanie protestowali przeciw "nowej formie rządu", która zrywała z wolną elekcją, liberum veto, postulowała natomiast wzmocnienie władzy centralnej i pozycji króla. Odstąpienie od pryncypiów wolności szlacheckiej było dla nich równoznaczne z upadkiem Rzeczypospolitej. "Zabiję własne dziecię, aby nie dożyło niewoli, która ten projekt gotuje" - wołał jeden z najbardziej zajadłych konserwatystów, poseł Jan Suchorzewski. Sytuacja wewnętrzna stawała się coraz bardziej napięta. Z zewnątrz, polskim wysiłkom zagrażała przede wszystkim Rosja, która od czasu pierwszego rozbioru objęta nieformalnym protektoratem całą Rzeczpospolitą. Ambasador rosyjski, Otto Stackelberg, sprawował w Warszawie rządy prokonsulskie wglądając w prace rządu i kontrolując decyzje króla. Katarzyna II gwarantowała ustrój Polski, a traktat z 1773 roku nie przewidywał możliwości zmian ustrojowych, nieuzgodnionych z Rosją. Mimo tak wielkiego zagrożenia, kwestia suwerenności państwa pojawiła się na forum Sejmu jako jedna z pierwszych. Stawiano ją początkowo skromnie postulując ograniczenie zakresu władzy Rady Nieustającej, uznawanej powszechnie za instrument w rękach rosyjskiego ambasadora. 3-go listopada 1788 r., a więc w niespełna miesiąc po rozpoczęciu obrad, w tajnym głosowaniu został zlikwidowany Departament Wojskowy Rady Nieustającej. Oznaczało to wyjęcie spraw wojska z gestii rządu, kontrolowanego przez Stackelberga i oddanie ich w gestię Komisji Wojskowej, podlegającej Sejmowi. Pomimo groźnych ostrzeżeń ambasadora, posunięto się o krok dalej i 19 stycznia następnego roku zniesiono Radę Nieustającą. Akt ten równał się wypowiedzeniu traktatu z Rosją, a więc i jej gwarancji. Od tej pory zwycięska większość poczuta się przedstawicielstwem niepodległego państwa. Konstytucja 3-go Maja niczego już w tym względzie formalnie nie zmieniła; tyle, że decyzję odzyskania pełnej suwerenności wsparła szczegółowym programem reform. Połączenie dwóch tych faktów stworzyło dla dworu petersburskiego sytuację nie do przyjęcia. Jak miało się okazać wkrótce - również i dla dworu berlińskiego, który wcześniej okazywał przychylność dla poczynań Sejmu. Polska wymykała się z rąk. Twórcy Ustawy Majowej zdawali sobie sprawę z podwójnego niebezpieczeństwa: zajadłości rodzimych przeciwników i groźby interwencji zewnętrznej. Pierwszych starali się zjednać prezentując projekt Ustawy jako par excellence republikański. Taką jego wykładnię dawał w komentarzu marszałek Małachowski. "W tym wieku - mówił - dwa najsławniejsze mamy rządy republikańskie, to jest rząd angielski i amerykański, który wady rządu pierwszego poprawił. Ale ten, który dziś ustanowić mamy, będzie nad nie doskonalszym, bo to połącza w sobie cokolwiek w obydwóch najlepszego i najstosowniejszego do formy naszej znaleźć się mogło". (1) Na zagrożenie wewnętrzne nie było rady. Niewiele ufności pokładano w armii, jakkolwiek wojsko powiększano i uzbrajano. Najskuteczniejszym sposobem obrony wydawało się poruszać opinię publiczną, formować front popierania Konstytucji, wzmacniać poczucie solidarności stanów. Stawało się coraz bardziej jasne, że los Konstytucji związany jest nierozerwalnie z losem Rzeczypospolitej; że w przypadku interwencji Rosji obrona Ustawy Majowej będzie jednocześnie wojną o niepodległość. Nie bez racji w rocie przysięgi członków Zgromadzenia Przyjaciół Konstytucji 3-go Maja, znalazły się słowa "[...] zaręczam na miłosć ojczyzny i niepodległość, na obowiązek sumienia i honoru, iż zasady Zgromadzenia Konstytucji Rządowej w każdym miejscu jak najusilniej popierać i utrzymywać będę [...]".(2) Konstytucja była osiągnięciem ogromnym. W miejsce bezwładu stworzyła spójny ustrój wywodzący się z tradycji polskiej, a jednocześnie wsparty europejską doktryną oświeceniowa i doświadczeniami amerykańskimi. Ustawa zrywała z wolną elekcją wprowadzając dziedziczność tronu. Miało to uchronić kraj przed wstrząsami politycznymi, jakich - zbyt często - dostarczały elekcje. Król stał na czele rządu, który sprawował władzę poprzez Komisje Wielkie (kolegialne ministerstwa) : edukacji, skarbu, policji i wojska. Już sama nazwa rządu - Straż Praw - wskazywała na koncepcję ustroju, wedle której władza wykonawcza pojmowana była jako niższa, służebna wobec władzy ustawodawczej. Dwuizbowy parlament był istotnie najwyższym organem władzy i najwyższym reprezentantem zwierzchnictwa narodu. Miał szerokie kompetencje i usprawnioną procedurę obrad poprzez zlikwidowanie liberum veto i konfederacji oraz przez wprowadzenie zasady dwuletniej kadencji, w czasie której poseł pełnił swą funkcję nieprzerwanie. W razie szczególnej potrzeby sejm mógł być w każdej chwili zwołany (jako tzw. sejm gotowy). Konstytucja zmieniała takie ustrój społeczny. Najwięcej uczyniła dla mieszczan z miast królewskich zapewniając im wolności osobiste, dostęp do urzędów i przedstawicielstwo w sejmie (24 tzw. plenipotentów z głosem doradczym w sprawach miejskich). Przewidywała takie możliwość rozciągnięcia tych uprawnień na miasta prywatne. Chłopi otrzymali najmniej, ale i im przyznano opiekę "prawa i rządu krajowego", co likwidowało stan wyłącznej zależności prawnej chłopa od pana. Dodatkową zaletą Konstytucji była jej otwarta formuła umożliwiająca dalsze zmiany. Po uchwaleniu Ustawy Rządowej - co nie okazało się łatwe z racji silnego oporu jej przeciwników - napięcie i obawy ustąpiły nastrojom optymizmu. Wyraźnie podtrzymywali je patrioci głosząc hasło: "ojczyzna nasza jest już ocalona". Pierwszą rocznicę obchodzono w całym kraju bardzo uroczyście, a w Warszawie król położył kamień węgielny pod Świątynię Opatrzności. Jednakże w rok po uchwaleniu "Ustawy Rządowej" stało się to, czego obawiano się już w czasie Sejmu. W nocy z 18 na 19 maja 1792 r. wojska rosyjskie rozpoczęły działania interwencyjne. W ślad za nimi ruszyli targowiccy zdrajcy nakłaniając szlachtę do przystępowania do nowej konfederacji. Opór zbrojny w krótkiej wojnie, jaka się wywiązała między Rosją a Rzeczypospolitą nie mógł już zmienić sytuacji, skazany był z góry na przegraną. Mimo zapewnień Katarzyny składanych przywódcom Targowicy, że dwór rosyjski będzie gwarantował całość granic Polski, w następnym roku doszło do drugiego rozbioru. Pierwsze oceny ustanowienia i upadku Konstytucji Majowej wyszły spod pióra jej twórców zmuszonych do emigracji. W inwokacji do Polaków tak pisał Hugo Kołłątaj: "Musiałeś upaść nieszczęśliwy narodzie! [...] Nikczemność, w której Cię po pierwszym podziale trzymała Moskwa, gotowała Ci los podobny z ostatnią hańbą i niesławą. Uwolnił Cię od nich sejm konstytucyjny okazawszy Europie, jak myśleć i czynić umie Polska, wolna od wpływu zagranicznej przemocy [...]".(3) Była to prawda. Polskie reformy wzbudziły ogromne, zainteresowanie politycznych kół Europy i Ameryki. Pojawiły się tłumaczenia Ustawy na różne języki: francuski, niemiecki oraz na włoski. Ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych, Thomas Jefferson, pisał, że świat "uzyskał trzy konstytucje, godne pamięci i szacunku w kolejności ich ustanowienia: amerykańską, polską i francuską"(4). Błogosławieństwo dla kraju i króla przysłał również papież Pius VI. Ustawa Majowa zachwiała dotychczasową opinią Zachodu kształtowaną w dużej mierze pod wpływem mitu o oświeconej, sprawiedliwej władczyni, jaką miała być Katarzyna II; zmusiła do rewizji poglądów na Polskę, Rosję i - ogólnie - na ład polityczny w Europie Wschodniej. Propaganda dworu rosyjskiego, ukazująca politykę carowej wobec Rzeczpospolitej jako humanitarną interwencję w obronie ludu przed ciemnym feudalizmem polskim, mogła znaleźć posłuch jeszcze w latach pierwszego rozbioru. Od czasu Sejmu Wielkiego i Konstytucji było to już niemożliwe. W świadomości Polaków Ustawa zapisała się w sposób szczególny. W ciągu dwu lat, z dokumentu prawnego przekształciła się w testament narodowy stając się - wedle słów Kołłątaja - "ostatnią wolą konającej ojczyzny". I znów trudno odmówić racji takiemu określeniu, które na pozór wydaje się zbyt wzniosłe; ponieważ tylko takiemu pojmowaniu tradycji, jako ostatniej woli wyzwalającej się ojczyzny, przypisać można niezwykłą trwałość legendy Konstytucji; była i jest przesłaniem, które niesie w sobie nadzieję i godność narodu. I wolę zwycięstwa. Przypisy: 1. Cytuję za J. Michalskim: Konstytucja 3-maja. Zamek Królewski w Warszawie, Warszawa, 1985, str. 49 2. Konstytucja 3-maja 1791. Oprac. J. Kowecki. Przedmową opatrzył B. Leśnodorski, Warszawa, 1981, str. 133-134 3. O ustanowieniu i upadku Konstytucji 3 Maja 1791, str. 287. 4. B. Leśnodorski w: Konstytucja... str. 43.
Kalwaria Ujazdowskadoc. dr hab. Alina Doroszewska Miejsce, w którym znajdują się ruiny Świątyni Opatrzności w Ogrodzie Botanicznym nazywano jeszcze w XIX w. Górą Kalwarią(1). Nazwa pochodzi od drogi krzyżowej zwanej Kalwarią Ujazdowską. Tu w XVIII w. stały ostatnie stacje tej drogi rozpoczynającej się wówczas w pobliżu obecnego Instytutu Głuchoniemych przy placu Trzech Krzyży. Kalwarię Ujazdowską ufundował August Mocny Sas, a August III dokończył dzieła. Obaj królowie upodobali sobie Ujazdów i mieli szerokie plany rozbudowy tej rezydencji, w tym również założenie drogi krzyżowej. Jak można sądzić, kierowali się nie tylko pobożnością, ale również pragnęli zjednać sobie polskie duchowieństwo(2). Kalwarię Ujazdowską zaprojektował architekt królewski, Joahim Daniel Jauch z Miśni przebywający w Warszawie na dworze królewskim. Plany te zachowały się w archiwach drezdeńskich, dzięki czemu wiemy mniej więcej, jak wyglądała Kalwaria Ujazdowska. Według projektu Jaucha z 1723 r. droga ta zaczynała się w miejscu, gdzie obecnie znajduje się plac Trzech Krzyży. Początek zaznaczony był dwoma kamiennymi obeliskami ustawionymi po obu stronach drogi. Szczyty tych kolumn wieńczyły krzyże pasyjne. Obok stały murowane słupy, sięgające połowy kolumn, każda zakończona niewielką kulą z krzyżykiem. Podobne słupki wyznaczały całą drogę. Biegła ona prosto w kierunku Zamku Ujazdowskiego, nieco przed nim schodziła ze skarpy ku Wiśle, a następnie zawracała i prowadziła z powrotem na skarpę przy Zamku Ujazdowskim. Jak wynika z planu, droga ta w większości biegła w linii prostej, kolejne stacje-kaplice rozmieszczone były na niej w różnych odległościach. Zachowane dokumenty wykazują, że kaplice były niewielkie, murowane z łupanego kamienia na planie kwadratu, kryte miedzianym dachem z krzyżem na szczycie. Miały one charakter niszy. Wejście przesklepione było łukiem. W głębi, na tylnej ścianie, nad ołtarzem, znajdowały się płaskorzeźby przedstawiające sceny z Męki Pańskiej. Odmienną formę miała kaplica Grobu Pańskiego stojąca w Ujazdowie na stoku Góry Kalwarii, niedaleko miejsca, w którym znajdują się dzisiaj ruiny Świątyni Opatrzności. Była ona większa, w kształcie rotundy i znacznie bogaciej wyposażona. Znajdowała się w niej rzeźba florencka z połowy XVII w. przedstawiająca Chrystusa złoconego w grobie. Nieco wyżej na szczycie Góry Kalwarii stały trzy wolnostojące krzyże wykonane z drzewa cedrowego. Budowa Kalwarii Ujazdowskiej trwała od 1724 do 1731r. Po raz pierwszy uroczystości Wielkiego Tygodnia obchodzono w 1732r. Kalwaria Ujazdowska miała najprawdopodobniej 28 stacji, a mocna ją było przejść 1879-oma krokami. W projekcie pozostał natomiast niewybudowany kościół Zmartwychwstania na końcu drogi krzyżowej. Kalwaria Ujazdowska nie przetrwała nawet stu lat, ale przez długi czas było to gromadzące wielu ludzi miejsce pielgrzymek i wspólnych modlitw. Jak pisał Szobieszański w "Ogrodzie Botanicznym w Warszawie"(3) : "Kiedy zaś kaplice kalwaryjskie [...] na końcu zeszłego wieku stopniowo ulegając zniszczeniu, ustąpiły miejsca świeckim budowlom, kaplica główna w Ogrodzie, dla usuwającej się pod nią coraz bardziej ziemi, rozebrana została w 1791 r. [...] Tradycja wszakże przyczyniła się, ze wkrótce potem u spodu poświęconego wzgórza wybrano miejsce na stawiać się mający kościół pod wezwaniem Opatrzności, którego fundamenta uroczyście w roku 1792 złocone, po przerwanej budowie dotąd w ruinach pozostają". Podobno król Stanisław August sam wybrał to miejsce w Łazienkach na postawienie Kościoła Opatrzności. Jak można sądzić, kierował się tym, że była to już ziemia poświęcona z niewielkim cmentarzem obok. W późniejszych czasach doszukiwano się w tym dodatkowej symboliki. Grób Pański był jednocześnie miejscem Zmartwychwstania i do tej myśli nawiązał ks. biskup A. Szlagowski(4), gdy wygłaszając kazanie przed Świątynią Opatrzności w dniu Trzeciego Maja 1916r. zwracał się do zebranego senatu akademickiego: "Wy, dostojni panowie, jesteście jedni z pierwszych, którym rzeczono: odejmijcie kamień, kamień ciemnoty i zacofania, położony na grobie Polski". Nasuwa się pytanie, co dziś pozostało z Kalwarii Ujazdowskiej. Ocalały tylko dwa fragmenty z jej początku i końca. Początek to dwa zrekonstruowane w XIX w. obeliski kamienne z krzyżami, które nadal zdobią plac Trzech Krzyży. Z tymi kolumnami wiąże się prawdopodobnie nazwa placu Trzech Krzyży, trzeci krzyż trzyma bowiem św. Jan Nepomucen - rzeźba postawiona w tym miejscu na pamiątkę wybrukowania miasta w 25 lat po ukończeniu Kalwarii Ujazdowskiej. Druga zachowana pamiątka to rzeźba Chrystusa z kaplicy Grobu Pańskiego. Po rozebraniu tej kaplicy złożono ją początkowo w kościółku Ujazdowskim, następnie przeniesiono ją do kościoła ojców trynitarzy na Solcu i na koniec do kościoła św. Aleksandra na placu Trzech Krzyży, gdzie przetrwała zburzenie kościoła w 1944 r. Obecnie znajduje się tam w bocznym ołtarzu z lewej strony. Materiał powyższy jest wstępną wersją artykułu przygotowanego w 1988 r. przez doc. dr Alinę Doroszewską do niniejszej broszury. Podczas jednego ze wspólnych spotkali prof. dr A. Zahorski wyróżnił ten materiał propozycją opublikowania również w "Kronice Warszawy". Artykuł w znacznie rozszerzonej już formie, wzbogaconej o szereg informacji i zdjęcia ukazał się w numerze 1-4, 1990. Przypisy: 1. W. Niemojewski, Przechadzka po Ogrodzie Botanicznym [w:] J. Jaworskiego Kalendarz Illustrowany na rok 1875, Warszawa, s.108 2. W. Hentschel, Die sachsiche Baukunst des 18. Jahrhunders in Polen. Textband, Berlin 1967, s.197 3. F.M. Sobieszaiński, Ogród Botaniczny w Warszawie, "Tygodnik Illustrowany" 1869, seria 2 t. 4, nr 96, s. 214 4. A. Szlagowski, Mowa na Trzeciego Maja przy odsłonięciu tablicy pamiątkowej, położonej przez odrodzony Uniwersytet Warszawski w Ogrodzie Botanicznym w sto dwudziestą piątą rozcnicę Konstytucji 1916 roku [w:] Mowy akademickie 19115-1921, Poznań 1921.
Świątynia Opatrzności poświęconadr Marek Ostrowski W dniu 5 maja 1791 r., a więc w dwa dni po uchwaleniu Konstytucji, Sejm podjął znaczącą uchwałę o wzniesieniu świątyni Opatrzności jako wyrazu dziękczynienia. Za "wydobycie Polski z pod przemocy obcej, przywrócenie Rządu... uchwalamy aby na tę pamiątkę Kościół ex voto wszystkich stanów był wystawiony i wyższej Opatrzności poświęcony"(1). Wówczas to panujący Stanisław August Poniatowski zdecydował o lokalizacji świątyni na skarpie nad Łazienkami. Pomysł lokalizacji nie był nowy, a miejsce uświęcone blisko wiekową tradycją Kalwarii Ujazdowskiej. Już dawniej bowiem Stanisław August planował w tej okolicy wybudowanie lokalnego kościoła ujazdowskiego (kościoła Zmartwychwstania) kończącego istniejącą drogę krzyżową, którego zaprojektowanie zlecił wiele lat wcześniej Jakubowi Kubickiemu. Gdy więc został rozpisany konkurs na budowę w tej okolicy świątyni Opatrzności, projekt Kubickiego był już wszechstronnie przemyślany i uzyskał największe uznanie. Istnieją różne sugestie, czego pozostałością - w znaczeniu architektonicznym - jest dzisiejsza ruina w Ogrodzie Botanicznym. Przede wszystkim należy wykluczyć, iż jest to pozostałość ostatniej kaplicy kończącej drogę kalwaryjską, gdyż kaplica ta położona była kilkadziesiąt metrów dalej na północ. Istniejąca do dziś budowla jest niewątpliwie zaczątkiem planowanej świątyni Opatrzności, której idea wybudowania wywodzi się z trzeciomajowej Uchwały sejmowej. M. Kwiatkowski w artykule "Pamiątkowa ruina w Ogrodzie Botanicznym"(2) sugeruje, że jest to centralny filar "kościoła dolnego". Na tym właśnie filarze miała się w przyszłości wspierać posadzka właściwej części kościoła tzw. górnego. Uroczystość położenia kamienia węgielnego pod kościół zaplanowano w pierwszą rocznicę uchwalenia Konstytucji 3-go Maja. W skarpie zrobiono wykop (który miał pomieścić w przyszłości kościół dolny), a jego zboczom nadano na czas uroczystości postać amfiteatralną. Kościół Opatrzności, zainicjowany mocą uchwały sejmowej, od samego początku stał się symbolem idei Konstytucji. Nic więc dziwnego, że położenie kamienia węgielnego stało się niemal wydarzeniem narodowym. Przebieg uroczystości ustalił sam król. Uroczystości została zainaugurowana mszą i sesją sejmową w kościele św. Krzyża z udziałem króla, senatorów, posłów zagranicznych czyli dzisiejszego korpusu dyplomatycznego. Po odśpiewaniu Te Deum uroczysta procesja podążyła do Łazienek ulicą Ujazdowską. Było to barwne i podniosłe widowisko. Brały w nim udział wszystkie stany, cechy z chorągwiami, wojsko, kadeci, orkiestry i "niezmierne ludu tłumy". Opis uroczystości przedstawił Antoni Magier(3) i jest on wielokrotnie fragmentami cytowany m. in. w historii kościoła św. Krzyża(4), jak i historii ogrodów botanicznych(5). "Gdy procesja stanęła i wszyscy zajęli przeznaczone sobie miejsca, książę prymas z asystencją stanął blisko kamienia, po prawej zaś ręce król. Prymas poświęcił kamień węgielny zwyczajnym obrządkiem, poczem podał złotą kielnię i młotek Królowi, położono pod kamień medal i pieniądze za ówczesnego panowania bite. [...] Przez cały ten czas armaty i regiment gwardii pieszej koronnej dawały ognia."(3) Uroczystość wmurowania kamienia węgielnego, a więc rozpoczęcie budowy świątyni jako votum, traktowano niezwykle emocjonalnie. Poza widowiskową, jednocześnie bardzo tłumną oprawą uroczystości w ciągu dnia, wieczorem miasto było jak na ówczesne warunki silnie oświetlone, a do późnej nocy odbywały się dla tysięcy ludzi różne imprezy, bezpłatne reduty "przy teatrze i w pałacu Radziwiłłowskim". To, co król wiedział - lud wyczuwał. "Nadzwyczajną burzę po całym mieście panującą", która przeszła nad miastem w ciągu dnia, lud traktował jako złowróżbny znak. Wypadki polityczne uniemożliwiły kontynuację budowy. Przerwano ją ostatecznie w dniu 16 czerwca 1792 r. zaledwie w miesiąc od momentu położenia kamienia węgielnego i rozpoczęcia robót. Postawionym już zrębom kościoła na życzenie Stanisława Augusta nadano naprędce formę kaplicy. Filar w czasowej symbolicznej postaci kaplicy z czterema przybudówkami został uwieczniony na późniejszych rysunkach Jana Griesmayera(6) oraz Zygmunta Vogla (wkładka ilustracyjna). Od tej też pory zaczątek budowanego kościoła zaczął mieć własne życie i własną symboliczną osobowość. Zrąb zaledwie rozpoczętej budowli przyjęło się nazywać Świątynią (Świątynką) Opatrzności. W niniejszym opracowaniu uwzględniono "osobowość" budowli używając określenia "świątynia Opatrzności" dla planowanego, ale nigdy nie wybudowanego kościoła, a nazwę własną "Świątynia Opatrzności" dla okrytego legendą tradycji, istniejącego materialnie filaru. W ciągu dwóch wieków stał się on nie tylko spełnieniem uchwały sejmowej, ale i utrwalonym tradycją pomnikiem Konstytucji. W roku 1818 górna część Łazienek przekazana została Uniwersytetowi Warszawskiemu (wówczas Uniwersytetowi Królewsko-Warszawskiemu) z przeznaczeniem na Ogród Botaniczny. Budowla znalazła się więc na terenie uniwersyteckim i tak jak on przechodziła różne koleje losu. Gdy po Powstaniu Listopadowym Uniwersytet Warszawski został zlikwidowany, Ogród Botaniczny, a więc i Świątynia straciły swojego opiekuna. Teren ten powrócił do Uniwersytetu dopiero w 1915 r. W dniu trzeciego maja 1916 r. w 125 rocznicę uchwalenia Konstytucji przed Świątynią Opatrzności odbyła się uroczystość zorganizowana przez Uniwersytet, na którą przybyli senat akademicki, studenci, pracownicy uczelni i liczne tłumy. Przed ruinami Świątyni ks. biskup Antoni Szlagowski, profesor i późniejszy rektor Uniwersytetu odprawił uroczystą mszę św. W swoim kazaniu, nawiązując do odrodzenia Uniwersytetu powiedział m.in. "Ach, nie bez powodu Wszechnicy naszej przypadło w udziale ten krzyż i tę tablicę, wieszczącą lepszą przyszłość, umieścić na pamiętnych ruinach [...] I ona jedna z pierwszych wzięła w siebie ducha, którego nam pozostawili twórcy Konstytucji Trzeciego Maja, gdy na czele swoich zamierzeń społecznych położyli: oświatę i naukę w Polsce."(7) Wówczas też został ponownie umieszczony na szczycie kapliczki, przekazany w darze dla Uniwersytetu Warszawskiego, oryginalny krzyż usunięty podczas zaborów. Poniżej wmurowano orła białego w otoczeniu pięciu gwiazd(8). Aktem tym Uniwersytet podkreślił swój związek z postępowymi ideałami Konstytucji. Przejmując opiekę nad pamiątką Konstytucji, uczelnia zaakcentowała zarazem swoje odrodzenie po okresie niewoli. We frontowej niszy wmurowano tablicę pamiątkową następującej tresci(9):
W 125 ROCZNICĘ UCZCIŁ ODRODZONY UNIWERSYTET WARSZAWSKI MCMXVI Jednocześnie Uniwersytet polecił wybić medal pamiątkowy, a napis na awersie medalu byt powtórzeniem inskrypcji z piaskowcowej tablicy umieszczonej na murach Świątyni. Należy tu przy okazji wspomnieć o innej, historycznej tablicy z czterowierszem Ignacego Krasickiego. Odszukaniu tablicy wiele energii poświęciła M. Anacka-Łyjak, kustosz Zamku Królewskiego w Warszawie, a jej historię przedstawiła w artykule: "Skromna pamiątka doniostego wydarzenia - tablica ku czci Konstytucji 3 Maja"(10). Być może inicjatorem wykucia w płycie z marmuru chęcińskiego okolicznościowego wiersza I. Krasickiego był nawet osobiście król Stanisław August. W nietypowym języku, nawet jak na ówczesne czasy, wyryto w kamieniu czterowiersz:
ZNYOSŁ MOMENT CO WYEK SKAZIŁ A IARZMA NIEZDOLNY WSPANIALI Z UGNĘBIENIA POWSTAŁ NAROD WOLNI BY OKAZAŁ CAŁEMU ŚWIATU W SWEY ROBOCIE CO MOŻE DZILNA ROZPACZ GDY WSPARTA NA CNOCIE ? HR. KRASICKI XONZE BISKUP WARMIŃSKI Jak długo znajdowała się ona w murach kapliczki - nie wiadomo. Tablica po powstaniach listopadowym i styczniowym została ukryta, a potem w 1891 r., w setną rocznicę Konstytucji trafiła do Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswilu. Tablicę tę razem z kaplicą w Ogrodzie Botanicznym wymienia również Gloger w swojej "Encyklopedii Staropolskiej"(11) w wydaniu z początku bieżącego wieku. Zbiory z Rapperswilu wraz z tablicą wróciły do kraju w 1927 r. i zostały złożone w Muzeum Narodowym w Warszawie. W czasie Powstania Warszawskiego tablica znajdowała się w kamienicy Baryczków na Starym Mieście, gdzie uległa zniszczeniu razem z budynkiem. Uratowane resztki - siedem nadpalonych fragmentów (co stanowi zaledwie połowę powierzchni) znalazło po wojnie schronienie w magazynach Muzeum Historycznego. Gdy nie zapadła jeszcze wiążąca decyzja o odbudowie Zamku Królewskiego w Warszawie tablicę planowano wmurować w Pałacu Kazimierzowskim, dawnej siedzibie Szkoły Rycerskiej(10), obecnie siedzibie Rektora Uniwersytetu Warszawskiego. Starano się więc odszukać tablicę, ale poszukiwano jej w magazynach Muzeum Narodowego, podczas gdy jej fragmenty znajdowały się w magazynach Muzeum Historycznego. Kopia oryginalnej tablicy pochodzącej z Świątyni Opatrzności znajduje się obecnie w Zamku Królewskim w Warszawie - w Galerii Warty. Istniejąca obecnie tablica pamiątkowa, wmurowana we frontowej niszy Świątyni wiosną 1968 r. dzięki staraniom Ogrodu Botanicznego, nie jest, wbrew istniejącym opiniom, odtworzeniem jakiejkolwiek historycznej tablicy pamiątkowej, ale zawiera tekst całkiem nowy(12). Jej wartość polega jednak na tym, że jest świadectwem patriotyzmu i pamięci o Konstytucji. Jest też potwierdzeniem trwałości związku uczelni z tą pamiątką i miejscem, w którym się znajduje - z Ogrodem Botanicznym. Nieznaczący architektonicznie zabytek stał się znaczącym pomnikiem kultury jako symbol Konstytucji. Z czasem stał się również symbolem postaw patriotycznych, niezależności narodowej i duchowej. Uroczystości trzeciomajowe wykorzystywane były do manifestacji patriotycznych, religijnych, politycznych o różnych zresztą odcieniach. Rozpoczęcie budowy świątyni poświęconej Opatrzności ustalono na dzień 3 maja 1792 r. w rocznicę uchwały sejmowej. Na miesiąc przed uroczystością położenia kamienia węgielnego papież Pius VI zadecydował nawet o przeniesieniu uroczystości św. Stanisława, patrona korony polskiej, na dzień trzeciego maja. Jednakże już w rok później, 7 marca 1793 r, na skutek interwencji targowiczan, papież odwołał swoje postanowienie nie wyrażając zgody, aby wspólnie uroczyście obchodzić oba święta. Święto św. Stanisława zostało przywrócone na dzień 8 maja(5). Ale dla wszystkich, którzy przychodzą do Ogrodu Botanicznego, nawet choćby tylko w ten jeden dzień w roku, ruiny filaru nigdy nie wybudowanej świątyni Opatrzności są jednoznacznym świadectwem trwałości polskiej myśli intelektualnej - którą stara się kształtować niezależny Uniwersytet Warszawski, światłych idei, postaw spontanicznie patriotycznych, a zarazem symbolem emocjonalnych wartości, które utrzymują tę myśli, idee i postawy zawsze żywymi. Przypisy:
Odbudowadr Marek Ostrowski Mimo wieloletnich starań, podjętych już wcześniej w latach 60 i 70-tych, nie udało się przeprowadzić żadnych prac konserwatorskich. Jedynie w 1968 r. dzięki staraniom doc. dr L. Karpowiczowej, ówczesnego kierownika Ogrodu Botanicznego, wmurowano istniejącą do dziś tablicę pamiątkową. Wmurowaniu towarzyszyła niewielka uroczystość we własnym gronie, ponieważ w tym czasie oficjalnie nie obchodzono rocznicy Konstytucji 3 Maja. Tego dnia, jak co roku, jeszcze przed otwarciem Ogrodu dla publiczności pod Świątynią Opatrzności składane były biało-czerwone kwiaty. Samo jednak uroczyste obchodzenie kolejnych rocznic nie restaurowało budowli, której stan z roku na rok pogarszał się w sposób już widoczny i zagrażający zwiedzającym. Pojedyncze cegły wypadały ze sklepień, a mury rozsypywały się w ręku. Doraźne prace porządkowe stały się niewystarczające. Jednocześnie zbliżała się znacząca rocznica uchwalenia Konstytucji. Mimo, że sytuacja w kraju - szczególnie w tym okresie - nie sprzyjała podjęciu się remontu tego właśnie obiektu, wystąpiłem w 1982 r., jako społeczny opiekun zabytku, o uzyskanie zezwolenia na przeprowadzenie prac konserwatorskich. Moje indywidualne starania poparła Rada Wydziału Biologii i Rektor Uniwersytetu Warszawskiego. Ze względu na wartości historyczne, a przede wszystkim lokalizację w Ogrodzie Botanicznym wydawało mi się najsłuszniejsze, aby szczególnie zatroszczyć się o ten właśnie zabytek symbolizujący dorobek intelektualny poprzednich pokoleń i dzieje parlamentaryzmu w Polsce. Należy też zwrócić uwagę, że z zabytków architektonicznych Warszawy szczególnie uniwersyteckie wymagały, i niestety wymagają do dziś, natychmiastowego podjęcia remontów. Dziś można też powiedzieć, że Ministerstwo Kultury i Sztuki nie było zainteresowane w zabezpieczaniu dobra kultury narodowej i odmówiło nawet przyjęcia wniosku z prośbą o współfinansowanie remontu. W tej sytuacji wystąpiłem do tegoż właśnie ministerstwa o stypendium twórcze, na co fundusze były, a otrzymawszy je, w całości przeznaczyłem na pokrycie wstępnych kosztów remontu Świątyni Opatrzności. Dzięki temu Ministerstwo, choć nieświadomie, miało okazję zarówno w części finansowo sponsorować przedsięwzięcie, jak i wykonywać swoją statutową rolę w zakresie ochrony zabytków kultury.
Równolegle ze staraniem się o zezwolenie na odbudowę przeprowadziłem wszystkie unikatowe prace badawcze nienaruszające struktury budowli, które zaplanowałem. Dawało to możliwość praktycznego sprawdzenia i wykorzystania posiadanej wiedzy. W ten sposób, niezależnie od starań o przeprowadzenie remontu, chciałem dodatkowo ukazać skuteczność i techniczne możliwości bezpośredniego zastosowania rezultatów badań naukowych prowadzonych na Wydziale Biologii w Pracowni Fotografii i Informacji Obrazowej. O postępach i rezultatach prac informowałem na bieżąco w trakcie spotkań w niewielkim gronie, w których uczestniczyli m.in. prof. Wł. Kunicki-Goldfinger, prof. A. Zahorski, prof. H. Samsonowicz, doc. M. Kwiatkowski, doc A. Doroszewska. Wsparcie i cenną pomoc, tak wówczas potrzebne, okazał także dziekan Wydzialu prof. B. Cymborowski. Niestety w spotkaniach tych, odbywających się w stanie wojennym, nie zechciał uczestniczyć przedstawiciel Urzędu Konserwatorskiego sugerując pomoc w przypadku rozpoczęcia remontu dowolnego innego obiektu. Dopiero po trzech latach intensywnych starań i prób zainteresowania Urzędu Konserwatorskiego odbudową zabytku, otrzymałem imiennie zezwolenie Urzędu na rozpoczęcie prac przy Świątyni. W 1985 r. mimo decyzji, aby od razu zdjąć całą warstwę gleby i bezpośrednio naocznie sprawdzić stan budowli, postanowiłem inaczej - najpierw albo przygotować duże rusztowanie pod techniczne zadaszenie całej budowli na czas remontu albo uprzednio zgromadzić wystarczającą ilość cegły i wapna niezbędnych do przeprowadzenia na bieżąco, w miarę usuwania ziemi, rekonstrukcji odsłoniętych fragmentów. Usunięcie zabezpieczającej warstwy ziemi i bezpośrednie wystawienie na działanie atmosferyczne odkrytych murów równałoby się bowiem świadomej ich dewastacji. Niezależnie wykonano drewniane przenośne rusztowania wspierające od wewnątrz łuki nisz. W ten sposób budowla została zabezpieczona przed zawaleniem się w przypadku prac na jej szczycie, a poza tym umożliwiono wierne odtworzenie kształtu łuków w przypadku konieczności rozebrania skruszałej cegły. W tym czasie wiele instytucji po zdecydowanym wyrażeniu zainteresowania i chęci udzielenia pomocy nagle, zupełnie bez widocznych powodów, wycofywało się bez słowa, co bardzo utrudniało i dezorganizowało prace. W roku 1987 przybył liczący się sojusznik w osobie mgr inż. B. Piwowarczyk - kierownik Działu Inwestycji Uniwersytetu wraz z jej zespołem. To im zawdzięcza uczelnia odnowienie m.in. zabytkowej bramy głównej Uniwersytetu przy Krakowskim Przedmieściu oraz remont pomnika prof. M. Schuberta w Ogrodzie Botanicznym. W maju 1987 r. na moje zaproszenie odbyło się decydujące spotkanie na miejscu w Ogrodzie Botanicznym, na którym przedstawiłem dotychczasowe wykonane prace zarówno badawcze, jak i konserwatorskie. Doc. M Kwiatkowski pogratulował i wysoko ocenił zarówno inicjatywę, jak i realizację dotąd prowadzonych prac, a Urząd Konserwatorski po swojej pierwszej wizji lokalnej potwierdził pisemnie wcześniejszy nakaz konserwatorski. Można było zdjąć warstwę ziemi przykrywającą obiekt i przystąpić do zasadniczych prac nad odrestaurowaniem budowli. Niewielką grupą pracowników naukowych Studium Podyplomowego Fotografii Naukowej i Technicznej oraz Pracowni Fotografii i Informacji Obrazowej, a także Zakładu Hydrobiologii Instytutu Zoologii i Zakładu Genetyki Instytutu Botaniki oraz pracowników technicznych Ogrodu Botanicznego wykarczowaliśmy wyrosłe drzewa i krzewy (rosną obecnie na podwórkach osiedla Gocław-Lotnisko), zdjęliśmy całą warstwę ziemi odsłaniając po raz pierwszy po wielu latach kopułę. Wierzchnia warstwa cegieł w wielu miejscach była zlasowana i miękka, jak pokrywająca je ziemia. Nigdzie nie znalazłem żadnych poszukiwanych przez doc. A. Doroszewską śladów po herbie uniwersyteckim wmurowanym w 1916 r. pod krzyżem na szczycie. Płaski szczyt kopuły pokrywała jedynie, zniszczona już, około 10 centymetrowa warstwa zaprawy. Pod nią były tylko skruszałe cegły muru. Odsłonięte cegły były w dwóch klasach wielkości: 30x15x6 oraz węższe 30x15x5 wmurowane głównie w łuki. Cegły robione były częściowo ręcznie, a różnice w długości poszczególnych egzemplarzy dochodziły nawet do 2-4 cm. W tym czasie Dział Inwestycji UW zdobył w Zamku Warszawskim kilka ton wyleżakowanego wapna niezbędnego do wykonania zaprawy o odpowiedniej jakości. Przewieźliśmy je do Ogrodu Botanicznego. Niestety wymiarowe cegły, które zostały zamówione w specjalizującym się Częstochowskim Przedsiębiorstwie Ceramiki Budowlanej nie odpowiadały normom jakości, podobnie jak i inne cegły zamówione i dostarczone wcześniej do Warszawy.. Problem niemożności zamówienia, a potem otrzymania cegieł o odpowiedniej jakości i w odpowiednich wymiarach spowodował ponad roczną przerwę w pracach remontowych. W tym czasie wraz z p. B. Piwowarczyk odwiedzaliśmy cegielnie nie tylko częstochowskie, ale i płockie, nie mówiąc o licznie rozlokowanych w okolicach Warszawy. Dopiero dzięki informacjom kierownika Ogrodu Botanicznego dr H. Werblan-Jakubiec, udało się zdobyć cegłę o zbliżonych wymiarach z rozbiórki XIX-wiecznęgo spichlerza w okolicach Garwolina, a zarazem o parametrach znacznie wyższych jakościowo od współcześnie przemysłowo produkowanej cegły dla budownictwa mieszkaniowego. Remont przeprowadziła firma "Sapiński & Syn" którą zatrudniliśmy do prac remontowych przy filarze Świątyni Opatrzności. Współpraca ta rozszerzyła się obecnie z obustronną korzyścią do szeroko zakrojonych prac w całym Ogrodzie Botanicznym, dzięki czemu Ogród staje się coraz bardziej godny zwiedzenia. Wykonanie prac murarskich nie było już pracą społeczną. Finansował Uniwersytet, a znaczną część poniesionych kosztów refinansował następnie Urząd Konserwatorski. Plany remontu przewidywały zachowanie w jak największym stopniu dotychczasowego charakteru w postaci tzw. trwałej ruiny. Odkrytą postać zabytku planowano początkowo zabezpieczyć przez obudowanie obiektu dodatkowym zadaszeniem pokrytym miedzianą blachą wykonanym według zachowanych rysunków, które miał dostarczyć projektodawca pomysłu doc. M. Kwiatkowski. Stylowe zadaszenie wystające ponad ziemny amfiteatr otaczający obiekt miało formą nawiązywać do kształtu nadanego filarowi kościoła dolnego przez Stanisława Augusta w postaci kapliczki z czterema zadaszonymi przybudówkami. Taka postać architektoniczna uwieczniona jest na rysunkach J. Griesmayera przechowywanych w Gabinecie Rycin Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie oraz późniejszej akwaforty Z. Vogla ze Zbiorów Ikonograficznych Biblioteki Narodowej. Zadaszenie miałoby za zadanie osłaniać odrestaurowaną budowlę, jak i nadawać jej bardziej monumentalny charakter. Pomysł taki został zaakceptowany przez Urząd Konserwatorski, a projekt rozrysowany. Przewidziano w nim takie umieszczenie w każdej z nisz współcześnie zaprojektowanych i wykonanych w blasze miedzianej okolicznościowych płaskorzeźb. Przeważyła jednak nasza decyzja: pozostawienia odrestaurowanej świątyni w dotychczasowej postaci i charakterze, bez dodatkowo nadbudowanego zadaszenia, wkomponowanej dyskretnie, jak dotąd, w roślinność i atmosferę Ogrodu Botanicznego. Ostateczny kształt łuków, profili i płaszczyzn ustalałem na bieżąco z p. Sapińskim wykorzystując równie dokumentację fotogrametryczną wykonaną przez nas w tym celu. Po zakończeniu całości prac remontowych utwierdziliśmy się ponownie, że przykrycie kopuły ziemią, tak jak ją zastaliśmy przed rozpoczęciem odbudowy, byłoby niekorzystne. Ponadto ukryłoby cały urok architektoniczny wydobyty w trakcie remontu. W czasie odbudowy nie wiedziałem o oryginalnej historycznej tablicy z czterowierszem I. Krasickiego wmurowanej 200 lat temu, a której szczątki ostatnio odnaleziono(1). Za J. Chudkiem(2) i M. Anacką-Łyjak(1) również widzę uzasadnienie dla wykonania kopii tej tablicy i wmurowania jej w jedną z nisz świątyni. Być może jednak bardziej uzasadnione byłoby wykonanie i umieszczenie w odrestaurowanej w ostatnich latach Świątyni - pamiątce Konstytucji 3 Maja tablicy upamiętniającej obchodzone obecnie dwuwiecze postępowych idei Ustawy Majowej. Proponuję, aby wówczas treść nawiązała do historycznego tekstu z 1916 r. "Pamiątkę Konstytucji 3 Maja 1791 r. w 200 rocznicę uczcił Uniwersytet Warszawski. MCMXCI". Aby idea nie pozostała przy tym tylko w sferze intencji proponuję fundusze uzyskane ze sprzedaży niniejszej broszury, szczególnie edycji okolicznościowej, przeznaczyć na wykonanie pamiątkowej inskrypcji.
Dziś w dwusetną rocznicę Konstytucji 3 Maja z dużą satysfakcją patrzę na odrestaurowany zabytek-symbol. Historia remontu filaru niewybudowanej świątyni jest również symbolem czasów, w którym trwał. Remont powinien trwać nie więcej niż jeden-dwa sezony, a wymagał wieloletniego zmagania się z irracjonalnymi problemami organizacyjnymi, technicznymi, a w niektórych przypadkach wymagających pewnych zdecydowanych posunięć o charakterze (nie)dyplomatycznym chroniących rozpoczęte już prace przed ich przerwaniem i zniszczeniem w ten sposób odkrytej budowli. Gdy obserwuję od lat z boku 3 Majowe uroczystości pod wyremontowaną Świątynią ani razu nie widziałem w pierwszych rzędach twarzy znajomych mi osób, które doprowadziły lub bezpośrednio brały udział w odbudowie. Również nie oni najgłośniej śpiewają pieśni patriotyczne. Ale jak wszędzie, i tu przy filarze, obok oficjalnych wieńców i wiązanek, płomiennych przemówień, składane są deklaracje, kwiaty i wiązanki skromniejsze, które w swoim wyrazie i skuteczności są częstokroć znacznie silniejsze. Są one symbolem rzeczywistości, jak cała historia odbudowy. Przypisy: 1. M, Anacka-Łyjak, "Skromna pamiątka doniosłego wydarzenia - tablica ku czci Konstytucji 3 Maja", Kronika Zamkowa, nr.3 (17), 1988 r. 2. J. Chudek, "Krasicki w wydaniu kamiennym", Przegląd Katolicki, nr.3, 1938 | |
SAMPER samper@samper.pl tel. kom. (+48) 602 760031 |