Od początku lat 70-tych na Zachodnim Mazowszu, w rejonie Raszyna, Pruszkowa, Brwinowa, Milanówka archeolog Stefan Woyda ze swymi współpracownikami z Muzeum Starożytnego Hutnictwa Mazowieckiego w Pruszkowie dokonuje odkryć niezwykłych. Sensacje ujawniły się w już trakcie pierwszej fazy badań, w pracach powierzchniowych. Ich rezultaty stały się jednym z głównych argumentów za podjęciem takich systematycznych poszukiwań w skali całego kraju. Przybrały one postać Archeologicznego Zdjęcia Polski prowadzonego w dużym stopniu metodami wypracowanymi pod Warszawą.
Znaczenie odkrycia mazowieckiego dla zrozumienia nie tylko historii Niżu Polskiego, ale i Europy starożytnej jest większe niż przypuszczamy. Oto ujawniono bowiem, iż w sercu Europy barbarzyńskiej, w środowisku niedawnych jeszcze rolników i hodowców pojawiły się zgrupowania wyspecjalizowanych osad produkujących na skalę ogromną znakomitej jakości żelazo. Działo się to w ostatnim wieku p.n.e. i czterech pierwszych wiekach n.e., w okresie kiedy decydowały się losy kontynentu.
Imperium rzymskie niemal bez przeszkód zajmujące coraz większe połacie Europy natrafiło w dramatycznych okolicznościach na linii Dunaju i Renu na skuteczny opór wolnych ludów Europy. Barbarzyńskich, jak je nazywali Rzymianie. Ten opór przemienił się z biegiem czasu w inwazję, która zakończyła odwieczny podział naszego kontynentu na dwie nierówno rozwijające się strefy cywilizacyjne - obszar wielkich kultur basenu Morza Śródziemnego i peryferię kulturową Europy środkowej i północnej. Szukając źródła siły ludów barbarzyńskich wskazać trzeba właśnie na opanowanie umiejętności masowej produkcji żelaza i wprowadzoną strategię jego masowej produkcji. Na Mazowszu mamy do czynienia z działalnością gospodarczą prowadzoną od początku z olbrzymim rozmachem, na niespotykaną na skalę. Tak wielką, że można mówić o przemyśle zbrojeniowym podjętym z myślą o uzbrojeniu żelaznym. Zapotrzebowanie na nie wychodziło nie tylko ze środowisk lokalnych, ale głównie ze strefy konfrontacji przebiegającej nad środkowym i dolnym Dunajem i nad Renem.
Centrum mazowieckie uznać trzeba za drugi co do wielkości w Europie rejon tej wytwórczości (po dzierżącym prymat centrum położonym w Górach Świętokrzyskich). Można więc Mazowsze Zachodnie postrzegać jako jeden z tych przodujących gospodarczo rejonów osadniczych, które wpłynęły bezpośrednio na polityczne losy Europy. Po przełamaniu bariery Imperium Rzymskiego stała się ona bowiem już na zawsze obszarem otwartym dla przepływu ludzi i idei, o kulturze dość jednolitej, której składnikiem jest także kultura ludów barbarzyńskich. Mimo późniejszych rozlicznych perturbacji taka Europa jest do dzisiaj.
Żelazo na Mazowszu, podobnie jak i w innych częściach Europy barbarzyńskiej produkowano w dość prymitywnych piecach jednorazowego użytku tzw. dymarkach, ale przy stosowaniu zaawansowanej i wyrafinowanej technologii. Były to piece dwumetrowej wysokości, zbudowane z glinianego szybu, który napełniano łąkową rudą żelaza i węglem drzewnym. Przy temperaturze 12000 z około 200 kg rudy i 200 kg węgla drzewnego otrzymywano 20-30 kg żelaza. Żużel żelazny, który był produktem odpadowym, spływał do dołka - kotlinki wydrążonej pod szybem. Po wytopie jednorazowy gliniany piec hutniczy rozbijano i wyrywano łupę żelaza powstałą w obszarze najwyższych temperatur. Pozostałością po wytopach są odsłaniane regularne bryły żużla zastygniętego w kotlinkach.
W sąsiedztwie pieców hutniczych odkrywane są kopalnie rudy darniowej, kopalnie gliny, piece wapiennicze, w których wytwarzano wapno niezbędne w procesie metalurgicznym, warsztaty kowalskie.
Jedna z wielkich zagadek, jaka łączy się z Mazowieckim Centrum Metalurgicznym, dotyczy genezy powstania tak zaawansowanego rzemiosła w rejonie ubogim w złoża rudy darniowej. Przyczyn ulokowania właśnie tu warsztatów metalurgicznych należy upatrywać nie w warunkach środowiska naturalnego, ale w położeniu Mazowsza w stosunku do szlaków handlowych i głównych skupisk osadniczych. Jego lokalizacja jest zapewne wynikiem świadomej decyzji jakiś przywódców prowadzących dalekosiężną politykę, przywódców nowego typu którzy myślą już w kategoriach europejskich - twierdzi Stefan Woyda. To z ich woli plemiona peryferii europejskiej podjęły wielkie wyzwanie historyczne.
Dzieje tej niemej - niepiśmiennej w starożytności - części Europy okryte są ciągle wielką tajemnicą. Wszystko z tamtych czasów uległo zapomnieniu, niemal wszystko zatarciu. Nikt z mieszkańców Brwinowa nie zauważył nic niezwykłego w ziemi rozkopywanej przy budowie domów i ulic.
Do historii tego miejsca, do historii Europy dzięki żmudnej pracy archeologów wraca z niebytu lud, który w schyłkowych wiekach doby starożytnej zamieszkiwał Mazowsze Zachodnie i odegrał w dziejach kontynentu jakąś ważną rolę.
Na zdjęciu:
Brwinów i przedmieścia Warszawy, której centrum jest widoczne na horyzoncie. Utrwalony na zdjęciu rejon Brwinowa to obszar jednej z kilkudziesięciu wielkich starożytnych osad hutniczych znajdującej się tuż pod budynkami. Zajmowała ona powierzchnię kilku hektarów. Na jednej z działek widoczny jest odkryty mały fragment wielkiego piecowiska, które na całym lokalnym stanowisku zawiera zapewne ślady ok. 10 000 pieców.
|